poniedziałek, 22 lutego 2010

Urzędniczy Matrix.pl - TVP3, Kronika Krakowska, fragment


Bezkarność urzędników skarbowych objawia się tym, że są gotowi do wydawania nawet najbardziej absurdalnych decyzji, niezgodnych z prawem, logiką, inteligencją ludzką i przyzwoitością, uzasadniając, zawsze, to tym, że przecież podatnik ma prawo zażalić się na decyzję do wyższej instancji.

Zupełnie nie biorą pod uwagę faktu, że ludzie tracą dorobek życia, całe rodziny popadają w rozległe w skutkach problemy życiowe, traci społeczeństwo i skarb państwa, skąd biorą swoje wynagrodzenia.


Główną przyczyną tego stanu rzeczy jest URZĘDNICZA BEZKARNOŚĆ, zawsze prowadząca do nieuctwa, nieróbstwa, bezproduktywnego zajmowania się wyłącznie własną karierą i do korupcji. Najwyższy czas z tym skończyć!

Strzeż się poborcy - WPROST

Co różni preparatora zwierząt od poborcy podatkowego? Preparator zdziera tylko skórę – dowcipkował swego czasu Mark Twain. O tym, że miał rację, na własnej skórze przekonuje się co roku kilkanaście tysięcy Polaków.

Ta ułomność naszego systemu podatkowego ma źródło nie tylko w braku przejrzystych definicji tego, co i jakiemu podatkowi ma podlegać, albo tego, co jest przychodem, a co nie. Najmocniej razi to, że urzędy skarbowe w Polsce są de facto instytucjami niezależnymi od prawa. Co więcej, same mogą to prawo dowolnie interpretować. W ciągu ostatnich sześciu lat wyprodukowały 160 tys. interpretacji, z których duża część jest z sobą sprzeczna.

Fiskus nie przejmuje się przegranymi w sądach, bo wie, że za każdy jego błąd w razie czego i tak zapłaci podatnik. Skarbówka nie ma żadnych finansowych ograniczeń w angażowaniu się w zbyt ryzykowne sprawy, a odpowiedzialność urzędników za błędy to mrzonka. Fiskus coraz chętniej wnosi skargi kasacyjne także do NSA. Sama Izba Finansowa NSA przyjęła w 2008 r. 4367 skarg, z czego aż 886 pochodziło od organów administracji publicznej.

Polskim systemem podatkowym rządzi zasada stalinowskiego prokuratora Andrieja Wyszyńskiego: „Dajcie mi człowieka, a paragraf się znajdzie". Na początku lat 90. urzędnicy skarbowi byli uczeni, że przedsiębiorca to złodziej. I tak polski podatnik musi wciąż udowadniać swoją niewinność, co w gąszczu skomplikowanych przepisów jest często niemożliwe – zwraca uwagę Robert Gwiazdowski, prezydent Centrum im. Adama Smitha.

Liczba 100 mln zł, użyta przez autora w tekście artykułu, nie stanowi wartości realistycznie wyliczonej, przedstawia jedynie symbolicznie fakt, że niefrasobliwość, nieudolność lub zła wola bezkarnych urzędników skarbówki, czy prokuratury, stanowi poważne zagrożenie dla budżetu Skarbu Państwa, gdyż rodzi możliwość dochodzenia odszkodowań, co w konsekwencji obciąża wszystkich podatników i całe społeczeństwo. Wprowadzenie odpowiedzialności materialnej za rażące naruszenia i błędy, doprowadzi w szybkim czasie do oczyszczenia w szeregach urzędników skarbówki czy prokuratury. Słabi, nieudolni czy skorumpowani po prostu odejdą z zawodu a ci którzy zostaną będą dobrze służyć Skarbowi Państwa w interesie społecznym.

Wprost, Numer: 9/2010 (1413)
"Strzeż się poborcy", red. Sebastiam Stodolak, współpraca Sandra Samos

piątek, 19 lutego 2010

Gazeta Krakowska, Polska The Times - "Prześwietlenie"

Redaktor Marta Paluch dziennikarka Gazety Krakowskiej, opisuje bulwersującą historię, upadek Krakowskich Zakładów Mięsnych wskutek skandalicznych nieprawidłowości w działaniach Prokuratury Okręgowej w Krakowie, a konkretnie prok. Andrzeja Kwaśniewskiego, który na tym skandalu zrobił osobistą karierę.

Historia została opowiedziana w trzech odsłonach, w trzech kolejnych wydaniach Gazety Krakowskiej, w piątek, sobotę i poniedziałek, 19, 20-21 i 22 lutego 2010 roku.

1) "NAWET KOŚCI NIE ZOSTAŁY"
Zakład mięsny Krakmeatu na Rybitwach padł po aresztowaniu jego szefów. Oskarżono ich m.in. o pranie brudnych pieniędzy. Po 7 latach sprawę umorzono. A po nowoczesnym zakładzie został szkielet - pisze Marta Paluch.


Po śledztwie w sprawie rzekomych nadużyć w zakładach mięsnych 250 osób musiało szukać nowej pracy. Co dziś zostało z fabryki na Rybitwach? - czytaj w artykule.
2) "OCZYSZCZENI PO SIEDMIU LATACH"
Jak wymiar sprawiedliwości z szanowanych krakowskich postaci - szefów Krakmeatu zrobił podejrzanych o najgorsze przestępstwa.

3) "AFERA, KTÓREJ... NIE BYŁO"
Red. Marta Paluch zapowiada - napiszemy o tym jak wyglądała wielka pseudoafera w zakładach mięsnych.


Śledztwo w sprawie zakładów mięsnych toczyło się 7 lat i zostało umorzone. Ale prowadzący je prokurator awansował.

Gazeta Krakowska, dnia 19, 20-21, 22 lutego 2010 roku
"Nawet kości nie zostały", 19-02-2001, red. Marta Paluch
"Oczyszczeni po siedmiu latach", 20/21-02-2010, red. Marta Paluch
"Afera, której... nie było", 22-02-2010, red. Marta Paluch

sobota, 13 lutego 2010

Pan prokurator ma rację, mamy w Polsce...

Zapowiedź, na pierwszej stronie, artykułu panów Wojciecha Czuchnowskiego i Jarosława Sidorowicza, pod wymownym tytułem "Bananowarepublika.pl czyli sprawa Jeziornego i Reya". 

Poproszony o komentarz Aleksander Hall pisze: "Z upływem czasu narastała we mnie złość i poczucie, że albo mamy niekompetentną prokuraturę, która najpierw stawia zarzuty, a potem szuka dowodów, albo że świadomie uknuto intrygę z wykorzystaniem organów ścigania, która miała zniszczyć ambitnych przedsiębiorców i doprowadzić do przejęcia ich aktywów. Obie wersje są ponure".

Prokurator jest zadowolony - komentarz pana Jarosława Kurskiego, Zastępcy Redaktora Naczelnego Gazety Wyborczej.

W krótkim tekście autor zestawia błędy Prokuratury z dobrym samopoczuciem prokuratora Kwaśniewskiego i pyta czy to "Bananowa republika? Latynoska junta? Nie. Kraków, Polska, rok 2010".

I pisze: "Dlaczego prokuratorzy, którzy mają stać na straży interesu społecznego, ten interes sami naruszają? Dlaczego nie ponoszą żadnej odpowiedzialności za ciężkie błędy? Jeśli nie nastąpią radykalne zmiany w prawie o prokuraturze, na kolejny dramat nie trzeba będzie długo czekać".

Gazeta Wyborcza, dnia 13 lutego 2010.
"Pan prokurator ma rację, mamy w Polsce...", red. Wojciech Czuchnowski i Jarosław Sidorowicz.

środa, 10 lutego 2010

Z dziejów praworządności III RP

Krakowscy przedsiębiorcy: Lech Jeziorny i Paweł Rey po siedmiu latach śledztwa zostali oczyszczeni z zarzutów, które spowodowały ich osadzenie w więzieniu na blisko rok.

Krakowskie Zakłady Mięsne, których byli właścicielami, doprowadzone zostały w tym czasie do bankructwa. Tak jak i oni sami.

Siedem lat temu, w momencie aresztowania, kończyli transakcję mającą dokapitalizować i zrestrukturyzować ich zakład. Policjanci aresztujący ich nie kryli, że mieli to uniemożliwić, ich słowami, mieli zapobiec działaniu "na szkodę firmy". I rzeczywiście: firma i jej właściciele zostali zniszczeni.

skomentuj na blogu

Wszystko to rozgrywało się za rządów Leszka Millera, w epoce triumfalnego rozkwitu III RP. W tym samym czasie aresztowani zostali szefowie Stoczni Szczecińskiej, a także znany biznesmen Roman Kluska. To tylko najbardziej znane przykłady zjawiska, które naznaczyło wówczas polską przedsiębiorczość. Sprawy te uzyskały już identyczny finał w sądach. Nie było żadnych realnych, prawnych podstaw, aby zaszczuwać wspomnianych biznesmenów. Równocześnie polscy oligarchowie, jak np.: Jan Kulczyk czy Ryszard Krauze, mieli się coraz lepiej. Zestawienie tych zjawisk nie jest przypadkowe.

Wszyscy, którzy znali Jeziornego czy Reya, mieli poczucie, że niszczenie ich było próbą zmiażdżenia nowej, uczciwej, dynamicznej, polskiej przedsiębiorczości, która nie była wpisana w postkomunistyczne układy. Tak jak nie był w nią wpisany Kluska czy szefowie Stoczni Szczecińskiej.

Czy jest to już wyłącznie zamierzchła historia? Skandaliczną sprawę Jeziornego prowadziło w różnym czasie w sumie 20 prokuratorów. Niedługo uzyskają oni pełną, instytucjonalną niezależność. Leszka Millera i jego komando mogliśmy skreślić na kartce wyborczej. Niezależna prokuratura, tak jak niezależny sąd, będą ciążyły nad naszym życiem jeszcze długo. Pod hasłem niezawisłości wymiaru sprawiedliwości nie będziemy mieli na to żadnego wpływu. Miłościwie nam panujący mają z prokuraturą relacje wręcz doskonałe. A obywatele...

Rzeczpospolita, dnia 10 lutego 2010 roku
"Z dziejów praworządności III RP", red. Bronisław Wildstein

wtorek, 9 lutego 2010

Absurdy i błędy urzędnicze pod sąd - TVP3, fragment

Błędy urzędnicze, zwłaszcza prokuratury i skarbówki, kosztują polskiego podatnika ogromne kwoty pieniędzy zmarnowanych, jak też nie wytworzonej wartości dodanej. Są też przyczyną tragedii ludzkich, nieszczęść całych rodzin, zależnych od ofiar urzędniczych błędów. 

Najwyższy czas z tym skończyć, postawić tamę urzędniczej bezkarności. Przedsiębiorcy przedstawieni w tym materiale najwyraźniej nie zamierzają tego tak zostawić. 


Trzeba im kibicować i niech każdy robi swoje, wokół siebie, to zmiany nastąpią szybciej niż się spodziewamy.

piątek, 5 lutego 2010

Zrealizowałem swoje marzenie

Z LECHEM JEZIORNYM, byłym współwłaścicielem Krakowskich Zakładów Mięsnych, przez 7 lat podejrzanym o działanie na ich szkodę, rozmawia Ewa Kopcik

Po 7 latach został Pan oczyszczony z zarzutów oszustwa i prania brudnych pieniędzy przy restrukturyzacji Krakowskich Zakładów Mięsnych. Czuje się Pan zwycięzcą?
- Od początku byłem spokojny o wynik postępowania w sprawie Krakowskich Zakładów Mięsnych, bo po prostu trudno było mi sobie wyobrazić, że prokurator obroni w sądzie zarzuty, jakie mi postawił we wrześniu 2003 r. Ale równie niewyobrażalne było to, że sprawa będzie się ciągnęła aż tyle lat. Oczywiście czuję się usatysfakcjonowany, że 31 grudnia ubiegłego roku zostało jednoznacznie przesądzone, iż sprawa Krakowskich Zakładów Mięsnych nie była żadną aferą gospodarczą. W 96-stronicowym uzasadnieniu postanowienia o umorzeniu śledztwa, prokurator stwierdza, że zarzuty nie miały żadnego uzasadnienia, a w niektórych przypadkach - w sensie formalnoprawnym - nawet nie mogły być postawione.

- Może ktoś chciał przechwycić ten biznes?
- Mam pewne podejrzenia, ale ponieważ nie mam dowodów, nie będę o tym mówił publicznie. Żeby nie powtarzać drogi prokuratura Andrzeja Kwaśniewskiego, który najpierw sformułował oskarżenia, a potem szukał dowodów.

- Prof. Wiesław Chrzanowski, były minister sprawiedliwości, porównuje tę sprawę do afery związanej z zatrzymaniem Romana Kluski, twórcy Optimusa.
- Różnica jest taka, że pan Kluska siedział na tzw. dołku tylko 48 godzin, ja i Paweł Rey - spędziliśmy w tymczasowym areszcie prawie 9 miesięcy. Ale system zadziałał podobnie. Ktoś chciał zniszczyć polskiego przedsiębiorcę - to jest wspólny mianownik. Polski urząd, jakim jest prokuratura - powołana do przestrzegania praworządności w Polsce - zniszczyła polskich przedsiębiorców. To, co szczególnie boli, to fakt, że w tym czasie polski rząd intensywnie zabiegał o inwestycje zagraniczne i udzielał bardzo bogatym, zagranicznym koncernom pomocy ze środków publicznych. Czasem sięgała ona nawet ponad 100 mln zł. My nie dostaliśmy nawet złotówki pomocy na restrukturyzację Krakowskich Zakładów Mięsnych i przeniesienie ich do supernowoczesnego zakładu. Nikt nie docenił naszych starań, skutecznie nam natomiast przeszkadzano. Zostaliśmy aresztowani, a urzędy skarbowe obciążyły nas milionowymi domiarami podatkowymi. Po latach okazało się, że nie miały one podstaw, co potwierdził Naczelny Sąd Administracyjny. To bardzo boli.

Zainteresowanych odsyłam do lektury całego artykułu w którym Pani red. Ewa Kopcik zadaje wiele innych pytań na które Lech Jeziorny udziela obszernych odpowiedzi. Pytania stawiane prokuratorom, nie licząc kilku wykrętnych wyjaśnień pozostają bez odpowiedzi.

Pytania bez odpowiedzi
Jakie dowody przesądziły o aresztowaniu byłych właścicieli Krakowskich Zakładów Mięsnych, skoro po latach prokuratura stwierdziła, że nie było przestępstwa? Kto jest odpowiedzialny za upadek fabryki? Dlaczego wyjaśnienie sprawy zajęło prokuraturze aż 7 lat? Kto odpowiada za błędy urzędników?
Te pytania chcieliśmy zadać prok. Andrzejowi Kwaśniewskiemu z Prokuratury Apelacyjnej w Krakowie, który w 2003 r. rozpoczął śledztwo, postawił podejrzanym zarzuty i wnioskował o ich aresztowanie. Nie chciał jednak z nami rozmawiać. - Nie czuję się kompetentny, aby rozmawiać na temat umorzenia tego śledztwa - usłyszeliśmy jedynie.

Dziennik Polski, dnia 5 lutego 2010 roku, Magazyn Piątek.
"Zrealizowałem swoje marzenia", red. Ewa kopcik