czwartek, 28 kwietnia 2011

Państwo w państwie - program TV Polsat News


Pod tytułem "Państwo w państwie" telewizja Polsat News rozpoczyna nowy cykl programów, w których pokazywać będzie przypadki niszczenia przedsiębiorców przez błędne decyzje urzędników skarbowych i prokuratorów. To właśnie oni tworzą owo "Państwo w państwie" wobec którego obywatel często jest bezsilny.

Cykl zaczyna się od opisywanej też przez "Gazetę" sprawy krakowskich biznesmenów- Lecha Jeziornego i Pawła Reya. W 2003r. zostali na 9 miesięcy aresztowani za działanie na szkodę dwóch spółek, których byli współudziałowcami. Po 6 latach oskarżenie w jednej ze spraw umorzono, w drugiej toczy się jeszcze proces, ale wiele wskazuje na to, że i w tym wypadku prokuratura może ponieść klęskę. W wyniku aresztowania właścicieli jedna z firm - nowoczesne zakłady mięsne w Krakowie - upadła a druga, krakowski Polmozbyt została za bezcen sprzedana.

Jeziorny i Rey oprowadzają reporterów Polsatu po zrujnowanych halach swojego dawnego zakładu. Po raz pierwszy publicznie - bardzo emocjonalnie- wypowiada się też Grzegorz Nicia, prokurent Polmozbytu, któremu prokuratura groziła zabraniem dzieci do domu opieki. Mimo to odmówił przyznania się do winy. Kilka osób, które poszły na współpracę z prokuratorem teraz w sądzie odwołuje zeznania. Jedna z nich opowiada, jak była szantażowana przez prowadzącego śledztwo.

"Łatwo jest zniszczyć przedsiębiorcę, odbudowa jest trudna, czasem niemożliwa"- mówi Jeziorny, który niesprawiedliwie oskarżonych wspólników określa jako "ludzi pobitych przez państwo polskie".

Do studia programu zaproszono m. in ministra sprawiedliwości Krzysztofa Kwiatkowskiego i b. Prokuratora Krajowego, Edwarda Zalewskiego. Kwiatkowski przypomina, że w ostatnich latach udało się o kilkadziesiąt procent zmniejszyć liczbę tymczasowych aresztowań, zwłaszcza w sprawach gospodarczych i że w Sejmie na ukończeniu jest projekt zmiany w przepisach o "działalności na szkodę spółki", z którego najczęściej są oskarżani przedsiębiorcy. Zmiana polegać ma na tym, że przestępstwo musi zgłosić pokrzywdzona osoba lub firma. Dzisiaj fakt działania na szkodę firmy często ocenia prokurator, mimo, że nikt nie zgłasza szkody. Zalewski opowiada o innym projekcie, zmierzającym do tego, by prokuratorzy byli rozliczani za błędne decyzje i regularnie oceniani.

Prokurator Andrzej Kwaśniewski, prowadzący to śledztwo od samego początku, wygłosił w tym 40-to minutowym materiale jedno zdanie i oczywiście świadomie kłamliwe.

Ś
ledztwo od początku było prowadzone w sprawie Polmozbytu i Zakładów Mięsnych w Krakowie. Dopiero po dwóch latach, w 2005 roku, prokurator postanowił wyłączyć wątek Zakładów Mięsnych do odrębnego postępowania. Zrobił tak głównie dlatego, że po prostu nie ogarniał całości a w sprawie Polmozbytu udało mu się zastraszyć i zmusić do "dobrowolnego" poddania się karze sześć niewinnych osób. Na tej podstawie sporządził akt oskarżenia i skierował sprawę do sądu.


Jako ciekawostkę dodam, że w pierwszym zdaniu aktu oskarżenia prokurator Kwaśniewski określił mnie jako osobę stanu wolnego na utrzymaniu żony, co jako żywo przywodzi na myśl historię jak to Mark Twain, gdy przeczytał w gazecie własny nekrolog, uznał to, podobnie jak i ja, za informację mocno przesadzoną. W dalszej części aktu oskarżenia jest tylko gorzej, mnóstwo błędów, nie ta data, nie ta spółka, nie to nazwisko, nie ta czynność gospodarcza, nie te kompetencje itd., itp.


Podstawą aktu oskarżenia jest, a raczej była, sfałszowana, pisana pod dyktando prokuratora opinia "biegłego", której Sąd nie może wziąć pod uwagę.


I tak to trwa, wszyscy zadowoleni, robią kariery, pobierają wynagrodzenia, i nadal całkowicie bezkarnie. Taki prokurator Kwaśniewski, przez te lata, od 2003 roku do dzisiaj "zarobił" blisko milion złotych, a to wszystko z naszych podatków!


Dziwie się, że osoby odpowiedzialne za ten stan rzeczy, lub przynajmniej zmiany w tym obszarze, nie podejmują konkretnych działań, a jeżeli już podejmują to łagodnie krytykują, jednocześnie tłumacząc niewłaściwe postępowanie osób czy organów Państwa. Nikt też się nie pochyla nad pokrzywdzonymi w celu naprawienia wyrządzonego zła lub choćby powiedzenia zwykłego "przepraszam". Poczekamy jeszcze, może i to uda się zmienić.



Nad wyraz wymowny brak w studio reprezentantów strony przeciwnej, nie wyłączając naszego "ulubionego" Ministerstwa Finansów, którego organa okradły nas, w 2003 roku, z całego, posiadanego przez nasze spółki zasobu gotówki, a teraz, pomimo wyroków NSA, nadal poprzez rzecznika UKS-u, bełkotliwie tłumaczą, jak to obywatel może bezradnie oglądać ping-pong pomiędzy kolejnymi instancjami, kolejnych organów. Że taki ktoś w ogóle ma pracę! Że taki ktoś nie spali się ze wstydu! Trudno to pojąć. Ech...